Francuski wydawca i producent gier Ubisoft ma wśród graczy coraz mniejszy kredyt zaufania. Mimo wypuszczenia dziesiątek gier klasy AAA, oraz stworzenia kultowych tytułów na platformę PC i konsole, słynie z wielu nieprzemyślanych decyzji, pazerności oraz wydawania gier pełnych błędów i kiepskiej optymalizacji. Na początku lat dwutysięcznych takie sytuacje nie miały miejsca. Jednak w ostatnich 5-6 latach Ubisoft doczekał się łatki studia, które przekłada zysk nad dobro swoich klientów. Zapowiedź trzech tytułów wysokiej klasy, które rozwinę poniżej, jest odbierana przez graczy z chłodno, ponieważ nieraz sparzyli się pod napływem nadmiernego podekscytowania społeczności internetowej.
Cichy zabójca w starożytności
Plotki dotyczące nowej lokalizacji przygód Assassynów – rzekomo osadzonej w starożytnym Egipcie – nie mają potwierdzenia w ostatniej zapowiedzi i podtytule nowej gry z serii. Origin, bo taki jest podtytuł przygód skrytobójców walczących z templariuszami, może odwoływać się do dowolnej epoki historycznej przed Chrystusem, niekoniecznie ulokowanej w północnej Afryce. Prawdopodobne są czasy rycerstwa w Europie, a także wyprawa na daleki wschód. Ważniejsze od historii i umiejscowienia przygód Assasyna, jest dobra optymalizacja gry i wprowadzenie nowości, które nie będą ograniczały się do zbierania setki nieznaczących przedmiotów. Takie rozwiązania podchodzą pod uzależnienie człowieka od narkotyku zwanego „znajdźkami” lub „platynowaniem”. Człowiek chory na tę przypadłość myśli tylko o ukończeniu produktu audio-wideo na 100%. Dobra optymalizacja produkcji oraz dodanie do niej aktywności, które złamią stereotyp szukania piórek lub innych obiektów, uratują serię przed coraz gorszą sprzedażą i krytyką.
Dziki zachód w Far Cry 5 niepotwierdzony
Sandboxowe strzelaniny Far Cry (te z numerkiem przy nazwie) zapewniają przyjemną rozgrywkę, która posiada dobrą stronę fabularną. Genialna część trzecia i nieco odgrzewana czwarta, pozwalają posmakować otwartego świata w czystej postaci, który prezentuje się szczegółowo od strony graficznej, ale nie jest przesadnie realistyczny. Primal, czyli ostatnia odsłona Far Cry, jest częścią bez numerka, która przeniosła nas do epoki ludzi pierwotnych. Przyjęło się, że wersje ponumerowane są bliższe rzeczywistości. Oznacza to, że w piątej części powrócą pukawki oraz pojazdy, które istnieją w naszym świecie. Możliwe, że akcja rozegra się na dzikim zachodzie. Polskie studio Techland słynie z gier „Call of Juarez” będących wolną interpretacją przygód bohaterów westernów. Ubisoft zapewni nam lepsze wrażenia graficzne, niż rodzime studio, ale niekoniecznie musi być to twór z lepszą fabułą. Odgrzewane kotlety w postaci odbijania obozów oraz fabularny „bad guy”, który jest szalonym i bezwzględnym wybrańcem ciemnej strony, mogą zepsuć zapowiedź czegoś nowego, na co wszyscy czekają.
To chyba jakiś żart – The Crew 2
Zwiastun pierwszego The Crew zrobił na mnie tak duże wrażenie, że zaraz po jego obejrzeniu zamówiłem preorder kilka miesięcy przed premierą gry. Sam tytuł rozczarował małą liczbą samochodów i modyfikacji, które z czasem miały zostać rozbudowane. Jego najmocniejszą stroną była gigantyczna mapa oraz stale rozwijające się tryby gry, które poszerzały dwa płatne dodatki. Kontrolowany poślizg oraz wyścigi typu drag i monster truck dały powiew świeżości tytułowi. Natomiast motocykle były genialnym sposobem na przyciągniecie do gry fanów jednośladów, którzy zagrywali się tylko w niedopracowane motogp. Zapowiedź drugiej części gry – niecały rok po wydaniu drugiego dodatku do The Crew – jest dziwną zagrywką ze strony Ubisoftu. Pierwsza część jest w stanie żyć jeszcze długo pod warunkiem, otrzymania dodatkowych aut i trybów gry. Ważne są również usprawnienia graficzne, które wprowadzono przy pierwszym dodatku, ale według mnie są niewystarczające. Mimo wszystko jestem bardzo zaskoczony tym, że The Crew 2 jest zapowiedziany na ten rok fiskalny. To jasny sygnał, że deweloper porzuca pierwotny projekt, a jego serwery mogą zostać zamknięte wraz z premierą drugiej części.