Recepta na sukces w biznesie jest nie do opisania jednym słowem lub zdaniem. To szereg punktów, które należy sumiennie wypełniać. To ryzykowne decyzje i nutka brawury. A w dzisiejszych czasach jest to także przełamanie strachu przed crowfundingiem, czyli wsparciem biznesu przez obce osoby dzięki specjalnym stronom internetowym.
Wygrywa projekt, czy człowiek?
Od kilku lat idea wspierania projektów przez obcych ludzi poprzez crowfunding zyskuje na sile. W znacznej większości przypadków projekty zyskują na popularności dzięki dobremu pomysłowi. Przykładowo jest na świecie grupa ludzi, którzy chcą mieć niezniszczalną obudowę do smartfona. W sklepach trudno o taką obudowę. W sieci też nie jest łatwo o znalezienie uniwersalnego etui, które będzie spełniać wymagania tej grupy ludzi. Aż tu nagle pojawia się pomysłodawca z prototypem takiej obudowy. Następnie wrzuca ją na portal crowfundingowy i prosi o wpłacanie dowolnej sumy pieniędzy by wesprzeć komercyjną produkcję swojego gadżetu. Ludzi zainteresowani tym przedmiotem chętnie zapłacą by móc później kupić taki gadżet. Chociaż w wielu przypadkach osoby wpłacające pieniądze podczas zbiórki mają duże prawdopodobieństwo otrzymania produktu za darmo a raczej za swoją pomoc. W niektórych przypadkach nie liczy się innowacyjny biznes a osoba, która zbiera pieniądze. Popularne twarze dużo łatwiej dają sobie radę przy tego typu akcjach. Nawet gdy ich pomysł jest kiepski lub nieprzydatny dla większości ludzi, mają dużą szansę na sukces.
Nowa droga robienia gier komputerowych
Nie pochwalam metody, którą za chwilę opisze. A przynajmniej nie pochwalam dużych firm, które się do niej zniżają. Coraz częściej innowacyjne pomysły na biznes dotyczą rynku audio-wideo oraz elektroniki rozrywkowej. Młody programista wraz z kolegami bardzo chętnie stworzy aplikacje lub nawet grę, która zrewolucjonizuje rynek. Żeby tak się stało potrzebuje funduszy, które może dać crowfunding. Jeżeli pomysł na grę jest dobry a sam tytuł będzie w pewnym stopniu rewolucyjny jestem gotowy dorzucić swoją cegiełkę do projektu. Nie podoba mi się w jaki sposób postępują duże znane marki, które chcą robić kontynuacje znanych gier kosztem graczy. „Jeżeli chcecie drugą część gry X zapłaćcie nam za projekt a my zajmiemy się jej tworzeniem. I nie zapomnijcie, że musicie zapłacić jeszcze za samą grę w sklepie gdy wyjdzie do sprzedaży.” To zdarza się coraz częściej. Tworzenie gier stało się bardzo komercyjnym zajęciem, w którym słowo pasja ma coraz mniejsze znaczenie. Liczy się czas i budżet. Wchodzenie w biznes multimediów i cyfrowej rozrywki, to przyszłość. Pasjonaci tej formy spędzania wolnego czasu chętnie płacą za nowe dobre produkty. I są coraz bardziej świadomi niedoróbek technicznych, za które gra lub film może zostać szybko skazana na niebyt.
