Chociaż Nowy Rok przywitaliśmy kilka dni temu wielu z amatorów fotografii z pewnością chciało uwiecznić pokazy sztucznych ogni. Nie każdemu pewni się udało. Dlaczego?
Fotografowanie fajerwerków to nie taka prosta sprawa. Po pierwsze musimy określić co chcemy zamieścić na zdjęciu. Zwykła fotka rozbłyskujących na niebie sztucznych ogni to banał. Nie w niej ani krzty oryginalnego spojrzenia i informacji gdzie zostało zrobione zdjęcie. Warto więc wykadrować ujęcie tak aby znalazła się w nim np. charakterystyczna dla miejsca budowla (np. Wieża Eiffla, Most Grunwaldzki we Wrocławiu etc.).
Potrzebny będzie nam statyw, bowiem fotografując fajerwerki warto użyć dłuższych czasów otwarcia migawki. Dlaczego? Dzięki wydłużeniu czasu naświetlania na zdjęciu zarejestrujemy nie pojedynczy rozbłysk czy smugę lecz kilka spektakularnych „wybuchów”, z długimi świetlnymi smugami. Jaką zastosować ekspozycję? W tym przypadku trudno o jednoznaczną receptę – trzeba po prostu eksperymentować, pracując w trybie manualnym M i sprawdzać czy nie przepaliliśmy zdjęcia. Warto jednak ustawić wartość czułości ISO na najniższą z możliwych. Podczas fotografowania fajerwerków zapomnijmy o autofocusie. Od razu przestawmy aparat lub obiektyw na manualne ostrzenie i ustawmy ostrość na nieskończoność. Co z balansem bieli? Jeśli fotografujemy w trybie RAW będziemy mogli dobrać odpowiednie parametry podczas edycji w programie. Jeśli działamy na JPG to warto zastosować w tym przypadku temperaturę barwową odpowiadającego światłu żarowemu (Tungsten).
Pamiętajmy tylko o statywie i możliwie o wężyku spustowym lub pilocie by maksymalnie ograniczyć ryzyko poruszenia zdjęcia. Unikajmy też zatłoczonych miejsc – szkoda aby w pierwszych minutach Nowego Roku ktoś przez przypadek stłukł nasz sprzęt. Do kolejnego Sylwestra jeszcze sporo czasu, ale możliwości fotografowania fajerwerków będzie jeszcze wiele – śluby, plenerowe koncerty i festiwale no i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy ze słynnym Światełkiem do nieba.
Dobrego światła na cały rok!
